Chyba się mi spodobało robienie broszek....Fakt że pół dnia nad nią ślęczę daje mi przyjemnośc w widoku nowych warstw komponujących całość...Tak warstwa za warstwą i widzę coś co cieszy moje oko....I rzecz tymbardziej nietypowa że podoba się mi bez żadnego ale...A u mnie to rzadkość ...
Mam nadzieję że ta broszka ucieszy nową właścicielkę tak samo jak mnie cieszyło jej powstawanie...
a już wkrótce zabieram się za brochę w fioletach...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie miłe słowa które tu zostawiasz:)